Strony

czwartek, 29 stycznia 2015

Wiersze wierszyki wierszowanki rymowanki o zimie



2-3-4 latki

Eskimosek
S. Raczyński

To jest mały Eskimosek
Ma czerwony z mrozu nosek
Ma kubraczek z futra foki
Co mu mocno grzeje boki
Szyła mama go synkowi
Kiedy tata ryby łowił

Bałwan
(nie znam autora)

Stoi bałwan w kapeluszu
Nic nie słyszy, nie ma uszu
Ślepki z węgla, patrzą krzywo
Krzyś ulepił takie dziwo

Śniadanie bałwana
W. Zechnor

Panie bałwanie, panie bałwanie!
Co chce pan dostać dziś na śniadanie

- Proszę śnieg w płatkach,
w sopelkach lody
i porcję szronu chcę dla ochłody

Panie bałwanie, zimne śniadanie
Od pani zimy wnet pan dostanie



Domek dla ptaszków

I. Suchorzewska

Dziś w przedszkolu Krzyś i Tomek
Zmajstrowali ptaszkom domek
Jest podłoga, jest i daszek
Żeby mógł się zmieścić ptaszek
Jest na miejsce na okruszki
Dla wróbelka, pośmieciuszki
Jest i gwoździk na skraweczki
Dla łakomej sikoreczki

Jedzie zima
H. Ożogowska

Jedzie pani zima
Na koniku białym
Spotkały ją dzieci
Pięknie powitały

- Droga pani Zimo
sypnij dużo śniegu
żeby nam saneczki
nie ustały w bieg.


Gile
W. Chotomska

Przyleciały gile nawet nie wiem ile
Przyleciały gile, a tu śniegu tyle
Cała jarzębina śniegiem oblepiona…
- Co będziecie jadły?
- Nie kłopocz się o nas
Znajdziemy pod śniegiem korale jarzębin
A ty idź do domu, bo się tu przeziębisz

Jedzie Zima
Jedzie pani Zima
na koniku białym,
spotkały ją dzieci,
pięknie powitały:

- Droga pani Zimo,
sypnij dużo śniegu,
żeby nam saneczki
nie ustały w biegu.

My się chłodu nie boimy
My się chłodu nie boimy,
podskoczymy, zatańczymy.
Dalej, dalej całą grupą
łap za rączki, kręć się w kółko!
W kotka, w myszkę, przez boisko,
przestraszymy złe wietrzysko.
Niech przed zimnem nikt nie tchórzy,
to wyrośnie zdrów i duży.


Domek dla ptaszków
Dziś w przedszkolu Krzyś i Tomek
zmajstrowali ptaszkom domek.
Jest podłoga, jest i daszek,
żeby mógł się zmieścić ptaszek.
Jest też miejsce na okruszki
dla wróbelka, pośmieciuszki.
Jest i gwoździk na skraweczki
dla łakomej sikoreczki.

Spacer maluchów
Pada śnieżek biały,
puszysty i suchy,
idą na spacerek
z przedszkola maluchy.

Chrupią pod nogami
zmarznięte kałuże,
gubi Jaś kalosze,
bo trochę za duże.

Pada śnieżek biały,
już go po kolana.
Lepią dzieci razem
śmiesznego bałwana.

Zimowa piosenka
Lubię śnieżek,
lubię śnieg,
chociaż w oczy
prószy.

Lubię mrozik,
lubię mróz,
chociaż marzną
uszy.

Lubię wicher,
lubię wiatr,
chociaż mnie
przewiewa.

Lubię zimę,
idę w świat.
I wesoło
śpiewam.

Zima
Białe chmury w dal płyną
nad doliną, niziną...
Może spadną na głowę
białe gwiazdki śniegowe?...

Bałwanek
Ulepiła mała Basia
ze śniegu bałwana.
Zostawiła go na noc całą
do samego rana.

Pokaże go tatusiowi
i siostrzyczce Kasi.
Niech zobaczą, jak się bałwan
udał małej Basi!

Bałwan
Stoi bałwan w kapeluszu
Nic nie słyszy, nie ma uszu
Ślepki z węgla, patrzą krzywo
Krzyś ulepił takie dziwo

Bałwanki
Jest taki ogród zaczarowany,
po którym chodzą śnieżne bałwany.
Duże bałwany, bałwanki małe,
wszystkie ze śniegu i jak śnieg białe.

Choć mróz największy i śnieżek prószy,
bałwankom nigdy nie marzną uszy.
Za to, gdy słońce trochę przygrzeje,
to czary – mary nos im topnieje.

Tańczy bałwan
Tańczy bałwan grubasek
w swym śniegowym kaftanie.
Gra zimowa muzyka
dzwonią dzwonki u sanek.
Zając, borsuk i wrona
usłyszeli to granie.
Zaprosili sarenkę
niech zatańczy z bałwanem.
Tańczy bałwan z sarenką,
zając kic, kic za nimi.
Wrona ogon zgubiła,
borsuk kroki pomylił.

Śniadanie bałwana
Panie bałwanie, panie bałwanie!
Co chce pan dostać dziś na śniadanie?
- Proszę śnieg w płatkach,
w sopelkach lody
i porcję szronu chcę dla ochłody.
Panie bałwanie, zimne śniadanie
od pani zimy wnet pan dostanie

Z zimowych rozrywek
Ulepiły sobie dzieci ze śniegu bałwana,
Gdy ich mama na podwórze wypuściła z rana.
Nos i oczy dały z węgla, a ręce z patyków,
Toż to śmiechów na podwórzu, radosnych okrzyków!


Starsza Zosia śniegowego stracha się nie boi,
Ale Lusia mała przy niej coś trwożliwie stoi:
Medytuje niespokojnie Burek, też tchórzliwy,
Wącha śnieg, czy śmieszny bałwan żywy, czy nieżywy?

Gdzie ten luty
Co się z tą pogodą stało?
W zimie wcale nie jest biało...
Gdzie ten luty, groźny, zły,
który szczerzył mrozu kły,
lecz, gdy humor dobry miał
na saneczkach z górki gnał?

I bałwanki lepił z nami,
szyby zdobił nam kwiatami
- miał pomysłów pełną głowę.

Ale na szczęście
- co najważniejsze -
wciąż daje... ferie zimowe!

Ślizgawka
Równo, równo, jak po stole,
Na łyżewkach w dal...
Choć wyskoczy guz na czole,
Nie będzie mi żal!


Guza nabić - strach nieduży,
Nie stanie, się nic;
A gdy chłopiec zawsze tchórzy,
Powiedzą, że fryc!


Jak powiedzą, tak powiedzą,
Pójdzie nazwa w świat;
Niech za piecem tchórze siedzą,
A ja jestem chwat!

4-5 latki
Grudzień
Już od dawna z kolegą
czekaliśmy na niego,
aż przysypie ziemię śniegiem,
wodę zmieni w lód.

Wreszcie będzie tu z nami,
jedzie do nas saniami,
z nieba lecą srebrne gwiazdy,
to prawdziwy cud.

Grudzień, grudzień, grudzień,
tak mówią o nim ludzie,
grudzień, grudzień, grudzień,
odwiedził nas.

Jadą drogą saneczki,
dzwonią srebrne dzwoneczki,
a w nich sam Mikołaj
z prezentami jedzie tu.

Grudzień o nas pamięta
i przynosi nam święta,
więc na powitanie wszyscy
zaśpiewajmy mu.

Grudzień, grudzień, grudzień,
tak mówią o nim ludzie,
grudzień, grudzień, grudzień,
odwiedził nas.

Grudzień
Jak po grudzie mroźny grudzień
brnie w kopiastych śniegach
gdzie rok szronem osiwiały
kresu już dobiega,

gdzie las cały usnął w białym
i puszystym futrze,
gdzie się dłużą mroźne noce,
gdzie dni coraz krótsze.

Błysną świeczki na choince
uśmiechy na twarzach.
Odejdź grudniu, czas na ciebie,
koniec kalendarza.

Grudzień
W grudniu rzadko ptak zaśpiewa
w srebrze stoją wszystkie drzewa.
Naszą rzeczkę po kryjomu,
w nocy lodem okuł mróz.
Sanki wezwał i do domu
z lasu nam choinkę wniósł.

Styczeń
Nowy Rok zawitał wreszcie
stary sobie poszedł.
Co tam rośnie w mrozach stycznia?
Dzień rośnie po trosze!

Wróbelkowi serce rośnie,
że wiosny doczeka,
chociaż jeszcze droga do niej
mroźna i daleka.

Rosną w styczniu zaspy śniegu,
że wóz w nich ugrzęźnie
a na szybach rosną srebrne
liście i gałęzie.

Więc na inne pory roku,
nie patrzy zazdrośnie
mroźny styczeń: bo w nim także
mnóstwo rzeczy rośnie!

Luty
Często w nim bywają jeszcze
mrozy trzaskające,
za to jest w calutkim roku
najkrótszym miesiącem.

Lecz nie zrobi nam nic złego
mroźny koniec zimy,
nakarmimy głodne ptaki,
w piecu napalimy.

Szczerzy luty zęby sopli,
wszystko mrozem ściska.
Niech tam sobie! Wkrótce
przyjdzie "kryska na Matyska".

Gdy obuję ciepłe buty
i gdy kożuch włożę,
niech tam sobie mroźny luty
sroży się na dworze.


Dwie minuty dla głodnych ptaków
W lutym
- poświęć głodnym ptakom dwie minuty!
W lutym najsrożej
mróz rządzi na dworze,
śnieg prószy.
Niech w lutym co rano
głodne ptaki dostaną
garść okruszyn!
Życie
głodnym ptakom
dajesz z własnej ręki.
I ptaka ratujesz,
i ptasie piosenki.

Biegały ptaszki
Biegały, ptaszki biegały
po śniegu jak płótno białym.
Stukały dzióbkiem w okienko:
- Rzućcie nam prosa ziarenko!
Ziemia na kamień zmarznięta.
- Czy o nas nikt nie pamięta?
Wybiegły dzieci z przedszkola,
sypią ziarenka na pole.
Ptaszki ziarenka zebrały
i dalej – frrr – poleciały.

Kolorowy śnieg
Czy wam nie przyszło nigdy do głowy,
że śnieg powinien być kolorowy?
Albo zielony, albo czerwony,
liliowy albo beż.

Śnieg ten lepiłoby się wspaniale,
a bałwan biały nie byłby, ale
albo zielony, albo czerwony,
liliowy albo beż.

Śnieżki tak samo w zimowej porze
byłyby wtedy w jakimś kolorze:
albo zielone, albo czerwone,
liliowe albo beż.

Bardzo kolory by się przydały,
a tu tymczasem wciąż pada biały,
biały bielutki, miękki mięciutki,
świeży, świeżutki śnieg.

Kulig
Białe pola, białe lasy
toną w białym śnie.
Pędzą konie, sanki dzwonią,
kulig drogą mknie.
Dzyń, dzyń, dzyń....
Białe grzywy, białe konie,
w grzywach biały wiatr.
Białe drogi gwiazdy złocą,
kulig pędzi w świat.
Dzyń, dzyń, dzyń....
Białe pola, białe lasy
toną w białym śnie.
Mróz za oknem trzaska z bata,
kulig drogą mknie.
Dzyń, dzyń, dzyń....

Kulig
Pędzi kulig.
Dzwonią dzwonki.
Wiatr wstrzymuje dech.
Bucha para z końskich pysków.
Płozy ryją śnieg.
Pędzi kulig.
Dzwonki dzwonią.
Rozwiały się grzywy koniom.
W białe zaspy,
w śnieżne góry.
Kulig pędzi!
Kulig! Kulig!



Zima zimie nie równa
Taka zima to nie zima
śniegu nie ma, mróz nie trzyma,
plac się zmienia w staw dla żab,
z dachów ciągle kap, kap, kap.

Rano deszcz, w południe deszczyk
i wieczorem pada jeszcze.
W nocy nie przychodzi mróz,
słychać wody plusk, plusk, plusk.

Już o zimie nie pamiętasz
choć wskazuje ją kalendarz.
Styczeń – wszyscy mówią nam,
deszcz zaprzecza pam, pam, pam

Zimowe zabawy
Dziś na boisku śnieg po pas
cieszy się, skacze każdy z nas.
Srebrzystą śnieżkę w rękę bierz,
bałwanka ulep, jeśli chcesz.

Dziś na saneczkach pisk i śmiech,
gdy zjeżdżasz z górki wstrzymaj dech.
Nie bój się zjazdu, nie bój się nic,
pędź po pagórkach hyc, hyc, hyc.

Dziś na ślizgawce szum i gwar,
na szklanej tafli tysiąc par.
Już od południa taki ruch,
ślizgaj się z nami, jeśliś zuch.

Ani mróz, co szczypie w uszy,
ani śnieg, co w oczy prószy,
ani wiatr, co czoło chłodzi,
nic zabawie nie zaszkodzi.

Zimowe rady
Prószy śnieg i mróz się stara.
Nie siedź w domu jak niezdara.
Zima – na dwór wyjść wypada,
patrz, po torze mknie gromada.!
Slalom wybrał Patryk dzisiaj,
aby sprawdzić narty Krzysia.
A pod górką rzut śnieżkami
albo biegi z przeszkodami.
Nikt nie płacze, nie narzeka,
bo od lata na to czekał.
Jedną radę dziś ci dam:
Szalik, czapkę, załóż sam,
łyżwy przypnij i gotowy!
Baw się dobrze, wracaj zdrowy.


Przyszła zima
Ach jak dobrze, przyszła zima!
Już śnieg pada i mróz trzyma.
Jest też zdrowo i wesoło,
bo śmiech dzieci słychać wkoło

Gdy się ziemia śniegiem bieli,
wszystkim serca rozweseli.
Już niedługo ciemna nocka
Mikołaja w drodze spotka.

Przy obrusie śnieżnobiałym
w krąg usiądzie grono całe.
Gdy kolęda płynie z serca

Smutne drzewa
Jesień odchodzi
liść za liściem,
w lesie jest jaśniej
uroczyściej...
I w górze coraz więcej nieba.
A na gałęziach
zamiast ptaków
usiadły rzędem
zimne gwiazdy.
Więc smutne teraz stoją drzewa.

Mroźna zima
Mróz na dworze,
więc kto może
w kożuch się otula,
bo wiatr srogi
dmie po drogach
i po polu hula.
Mróz na dworze,
więc kto może
rad się w cieple chroni,
w domu, norze,
w dziupli, w borze,
gdzie mróz nie dogoni.

Jedzie zima
Przypłynęła chmura sina,
od północy wiatr zacina.
Kot wyjść z domu nie ma chęci.
Coś się tam na dworze święci!

Kraczą wrony na parkanie:
- Jedzie zima , groźna pani!

I już lecą z nieba śnieżki,
zasypują drogi, ścieżki,
pola, miedzę i podwórka,
dach, stodoły, budę Burka.

Kraczą wrony na jabłoni:
- Jedzie zima parą koni!

Mróz ściął lodem brzeg strumyka.
Zając z pola w las pomyka.
Krasnalowi zmarzły uszy,
już spod pieca się nie ruszy!

Kraczą wrony na brzezinie:
- Oj, nieprędko zima minie!

Taka zima to jest zima
Taka zima to jest zima –
rzeki w biegu mróz zatrzymał,
biały ten i tamten brzeg,
co dzień pada śnieg, śnieg, śnieg.
Sroka na gałęzi skrzecze,
że twardnieje lód na rzece.
Gdy idę aleją lip,
słyszę śniegu skrzyp, skrzyp, skrzyp.
Z roześmianą dzisiaj twarzą
sprawdzam kartki kalendarza.
Mamy styczeń – zima już,
a na dworze mróz, mróz, mróz.

Idzie drogą pani zima
Idzie drogą Pani Zima
jeszcze jeden listek trzyma.
a pod płaszczem srebrną suknię
mróz jej wyhaftował.
Oszroniła krzewy, drzewa,
siedem wichrów jej pomogło
całą ziemię zaczarować...
Lecą, lecą
białe płatki,
wyglądamy jak
białe niedźwiadki.

Śniegowy bałwanek
- A dzień dobry miły panie.
Powiedz coś jadł na śniadanie?
- Zjadłem śniegu cztery miski,
wody tylko cztery łyżki.
Potem zjadłem pączki z lodu
i nie czuję wcale głodu.
- A nie zimno ci bałwanku
stać na mrozie bez ustanku?
- Gdzie tam zimno, futro białe
mam podszyte watą całe.
Nigdy mrozu się nie boję,
na poduszce przecież stoję.
- A skąd masz kapelusz taki?
- Przystroili mnie chłopaki.
Mały Janek zwany zuchem
wdział mi kosz z czerwonym uchem.
- A byłeś ty kiedy w szkole?
- Ja na polu już stać wolę.
Do nauki nie mam chęci.
.
Bałwan śniegowy
Jedna kula śniegowa,
Druga kula śniegowa,
Jedna mała.
Druga duża.
Z jednej będzie
bałwankowy brzuszek,
z drugiej –
bałwankowa głowa.
Stanie bałwan na środku podwórza!
- Kto mu teraz
zrobi nos z marchewki?
- Kto znajdzie
dwa patyczki
na brewki?
- Kto przyniesie
cztery kamyki,
by mu zapiąć
białe futro na guziki?
Już ma bałwan
kapelusz na głowie
Może się ukłoni
i dzień dobry powie.

Bałwan
Na podwórku bałwan stał,
który dużą głowę miał.
Oczka – czarne, dwa węgielki,
nos z marchewki nie za wielki…
I tak sobie stał.

Kiedy ktoś się zimna bał,
to się bałwan z niego śmiał.
Bo gdy wkoło zimno było
jemu właśnie było miło,
gdy na mrozie stał.

Chociaż dużą głowę miał,
to się bałwan trochę bał,
że gdy przyjdą dni gorące,
to mu głowę stopi słońce,
gdy tak będzie stał.

A że o swą głowę dbał,
pewnie nocy bałwan wstał
i ułożył się na śniegu
i poturlał się na biegun.
Dobry pomysł miał?

Biegun jest na końcu świata.
Tam w ogóle nie ma lata.
Śniegu pełno przez cały rok,
dla bałwana rok wspaniały

Będzie sobie tutaj stał
ile tylko będzie chciał.
Tylko czy mu się nie znudzi,
że dokoła nie ma ludzi,
że nawet gdy słonko świeci
tam w ogóle nie ma dzieci…

Bałwan
Gdy wychodzimy z samego rana,
Ulepić w parku wielkiego bałwana,
Ja, mama, tata, no i mój brat,
Pokryty śniegiem jest cały świat.

Bierzemy garnek, marchew, guziki,
Po drodze tata znajduje patyki.
I choć niecierpliwi i pełni zapału,
Śniegowe kule lepimy pomału.

Największą z nich ulepił nasz tata
I będzie chyba stała do lata!
Niewiele mniejszą zrobiła mama,
Będzie to brzuch naszego bałwana.

Tę całkiem małą, wspólnymi siłami,
Ulepiliśmy z braciszkiem sami.
Pocieszył nas tato, mówiąc te słowa:
"Mała, lecz ważna - bałwana GŁOWA".

Nosem - marchewka, oczami - guziki,
Rękami będą suche patyki.
Garnek na głowę - praca skończona,
I cała rodzina jest zadowolona!

Zła zima
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!

Nasza zima zła!
Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa...

Nasza zima zła!


Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!

Nasza zima zła!


Śnieżki

(nie znam autora)

Śniegu całe mieszki
Czas się bawić w śnieżki
Ulep Jasiu ulep
Śnieżno – białą kulę

Są na śniegu dzieci
Rzuć kulą, niech leci
Kula poleciała
Za kołnierz Michała

Michał kuli szukał
Śmiał się do rozpuku
Znalazł za kołnierzem
Topniejący śnieg

Dla rozgrzewki skoczył
Sam kulę utoczył
Rzucił śnieżna kulę
Trafił w kaptur Julę

Jula szuka kuli
Marszczy i się kuli
Śmiech dzwoni, śnieg świeci
Weselą się dzieci

Jula na kapturze
Ze śniegu ma różę
A to wszystko dała

Zima śnieżnobiała

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój komentarz czeka na zmoderowanie